sobota, 29 czerwca 2013

Smażone paluszki mięsne z arbuzem i sosem pomidorowym

Wytrawny i doświadczony w wielu postach ze mnie Bloger (z wielkiej bo o sobie). Już pierwszy post za mną. 

Pierwszy Wpis- jak pierwszy rozjechany kot, pierwsze odkurzanie, pierwsze piwo dzisiaj, pierwszy człowiek na księżycu (nie ja)- mam nadzieję, że zapisze się w annałach Internetu jako Ten-W-Którym-Objawiła-Się-Gwiazda.

Dobra, dość dygresji. Przejdźmy do tego o czym miał traktować Drugi Wpis.

Smażone paluszki mięsne z arbuzem i sosem pomidorowym




Składniki:
-mortadela (ile chcesz)
-sos pomidorowy marki Włocławek
-arbuz*

Widzę, że bryznąłem też musztardą. Może być.
Mortadelą kroimy w plastry (jak na obrazku), smażymy (na patelni), wyjmujemy na talerz i obryzgujemy ulubionymi dodatkami (musi to być musztarda lub keczup- jak na prawdziwego polskiego chłopa przystało).

Doprawiamy kuflem piwa (przed podaniem), a po spożyciu wedle uznania.
Mam nadzieję, że wam będzie smakowało!*

Pa! Do następnego razu (czyli do południa, jak się wyspię).



* W sumie to nie wiem po co on. Jednak przepis przekazywany przez pokolenia to nie takie pierdu pierdu lecz tradycja, której nam śmiertelnym potomkom naszych śmiertelnych (a coście mysleli?) ojców zmieniać nie wolno. 
Ja swojego arbuza wyrzuciłem.
**Nie wiem jakim człowiekiem musiałbyś być, żeby nie smakowało po TAKIM przyprawieniu, ze srolicy albo z policji.


PS O. parafialne- nad wyglądem bloga popracuję wieczorem. Jak mi się będzie chciało.


Mówię cześć i dobranoc. Serio, zjem i kładę się spać.

Cześć! Heloo!
Wszyscy piszą dzisiaj blogi, o modzie, o jedzeniu, o sporcie, o Bogu i krasnoludach. Nawet moja siestra przenajsłodsza. Publikuje ona pod adresem mojkufelek.pl ... stój!, jeszcze raz. Pod adresem (dyktuję!) http://katarzynagotuje.blogspot.co.uk/ . 
Gorąco polecam jej bloga i jej propozycje potraw- gotuje bowiem wyśmienicie. 

W tym momecie przychodzi pora zapytać, a czym ty, wstrętny krzyżacki trolu, chcesz zaśmiecać Internet?
Blogi ogólnotematyczne się nie utrzymują, więc mój będzie dotyczył raczej pewnej wąskiej i mocno zaniedbanej dziedziny, którą reprezentuje...


UWAGA! SZOK! NIE CZYTAJ DALEJ! NIE DLA WRAŻLIWYCH!


(Cicho, rozglądając się wokół siebie czy nikt nie podgląda*, drżącymi dłońmi pisze):

Mężczyzna w kuchni.

*On się nie liczy, nawet nie ma twarzy.




PS Tak, zamierzam używać tych beznadziejnych filtrów wbudowanych w mój aparat. Jak prawdziwy mężczyzna robię najlepsze zdjęcia w swoim mieście (On w ogóle jest we wszystkim najlepszy. - Mama), ale trzeba pogorszyć ostateczny efekt. Internet kocha tandetę, a ja chcę być uwielbiany